Zwolniony w niejasnych okolicznościach były redaktor naczelny Faktu, Grzegorz Jankowski, postanowił napisać książkę o prawie 11 latach pracy w tabloidzie. W swoich wspomnieniach Fakt - tak było naprawdę chwali się, że to właśnie on odkrył i stworzył Dodę. Jego zdaniem była tylko "początkującą piosenkareczką" przed tym, jak zdecydował się zająć jej karierą.
Jankowski twierdzi, że Doda była mu tak wdzięczna, że świeciła gołym biustem w redakcji. Niestety, jak dodaje, było to jeszcze przed operacją wszczepienia silikonów.
Zaczęliśmy się zastanawiać, czy "Fakt" mógłby wykreować własną gwiazdę. Postanowiliśmy poeksperymentować - padło na początkującą piosenkareczkę Dodę. Zaprosiliśmy ją do redakcji, by następnego dnia dać w gazecie relację z wizyty "gwiazdy" - wspomina były naczelny. Akurat wypadło mi jakieś spotkanie - więc po redakcji oprowadzał ją jeden z moich zastępców. Doda przyszła wyjątkowo kuso ubrana, w jakieś szorciki i top ledwie zakrywający biust. Chętnie pozowała do zdjęć, prężąc krągłości na ławkach w holu, biurkach i stole w sali konferencyjnej. Podobno ciągle też dopytywała się: "Gdzie ten wasz naczelny?". "Stary, jakbyś przyszedł, to ona by ten stanik też zdjęła" - skomentował z nutką żalu mój zastępca. No cóż, mówi się trudno. Zwłaszcza że zawartość tego stanika nie była na początku kariery szczególnie imponująca.
Początkowo współpraca z Dorotą przebiegała wzorowo. Rabczewska wciągnęła do niej nawet swojego męża, Radosława Majdana. Jak wspomina Jankowski, dla dobra kariery pozwolili robić sobie zdjęcia przez okno sypialni.
Nigdy nie publikowaliśmy robionych przez okno zdjęć wnętrza domu. Co innego z knajpy lub z urzędu. Był tylko jeden wyjątek potwierdzający regułę. Daliśmy zdjęcia Dody i Majdana, którzy - najwyraźniej na użytek naszego fotografa - odegrali "teatrzyk cieni" w rzęsiście oświetlonym oknie - relacjonuje były redaktor. Jakiś pocałunek, on otwiera wino, ona się pręży. Mnóstwo niedopowiedzeń, nie wiadomo, czy są ubrani. Po odegraniu kilku scenek po prostu zgasili światło. I nie mieli najmniejszych pretensji, gdy następnego dnia zobaczyli w gazecie swoje fotki - zresztą bardzo fajne.
Niestety, po latach owocnej współpracy Rabczewska zaczęła stawiać warunki. Ponieważ okazała się niewdzięcznicą, tabloid musiał ją ukarać.
Doda, którą sami w końcu wylansowaliśmy, pewnego dnia się znarowiła - narzeka Jankowski. Uznała, że możemy o niej pisać, ale... tylko dobrze. No to napisaliśmy, że tak naprawdę jest beztalenciem - "Koniec Dody". No i zaczęliśmy wyśmiewać się z jej biustu, który w krótkim czasie osiągnął naprawdę pokaźne rozmiary, a jego właścicielka utrzymywała, że to przez nadmiar testosteronu w organizmie. Nie wiem, czemu miała pretensje do nas, skoro to jej się ewidentnie testosteron z silikonem mylił.
Mamy nadzieję, że Doda docenia te starania naczelnego tabloidu. Dzisiaj chyba się już nie lubią.
Zobacz też: Kulczyk i Paweł Graś z PO chceli zwolnić naczelnego "Faktu"... Stracił pracę kilka tygodni po ich rozmowie!