W tym roku Polska odniosła na konkursie Eurowizji spory sukces. Zachodnie media nie opisywały piersi wydekoltowanych Słowianek Donatana jak rok temu, ale za to widzowie docenili piosenkę Michała Szpaka. Wokalista, który zaczynał w talent show, zdobył trzecie miejsce dzięki głosom widzów, ale niestety spadł na ósme po ocenach "specjalistów".
Michał wrócił już do Polski, ale jego piosenka cieszy się nadal ogromna popularnością w całej Europie. W niedzielnym wydaniu Dzień Dobry TVN Szpak opowiedział o emocjach, jakie towarzyszyły mu na scenie, a także przyznał, że Eurowizja to spore wyzwanie.
Cały czas i nieustannie otrzymuję wiadomości tylko pozytywne, że mój numer jest rozgrywany w różnych stacjach radiowych na różnych rynkach europejskich. Dostaję wiadomości, że jestem na topowych pozycjach na Spotify w ponad 24 krajach. Uwielbiam występować przed publicznością i chcę grać jak najwięcej koncertów - powiedział artysta.
Absolutnie każdy występ jest dla mnie wielkim stresem. Tyle stresu ile ja zjadłem w trakcie Eurowizji to ja w życiu nie miałem. W ciągu jedenastu dni mieliśmy 24 próby. Jak ja wychodziłem na ten finałowy występ to modliłem się aby móc śpiewać - dodał. Eurowizja to nie są wakacje to ciężka praca. Pomiędzy próbami są spotkania i konferencje.
Michał po raz kolejny także podkreślił, że nie chce mieć nic wspólnego z polityką. Przypominamy, że polityk Prawa i Sprawiedliwości oskarżył go o satanizm. Zobacz: Poseł PiS krytykuje Szpaka: "To sukces Polski, czy szatana? To wstyd!"