Niedawno pisaliśmy, że ekologiczna organizacja Klub Gaja złożył w prokuraturze zawiadomienie o popełnieniu przez Telewizję Polsat przestępstwa. Według ekologów doszło do niego podczas występu Szymona Wydry z foką, która zmuszana była do nienaturalnych dla tego zwierzęcia zachowań - stawania na jednej płetwie i "klaskania". Jakie będą konsekwencje złożenia tego pozwu i czy Polsat zostanie ukarany – tego jeszcze nie wiadomo. Wiadomo jednak na pewno, że we wczorajszym odcinku show nie było ani jednego pokazu z udziałem zwierząt. Przypadek? Nie sądzimy.
Co do samego przebiegu programu, to zaczynamy się zastanawiać, co biorą Chajzer (pan z trwałym makijażem)
* i *Popielewicz, że ciągle się tak szczerzą. Ponadto widać, że poziom trudności zlecanych uczestnikom akrobacji zaczyna wzrastać, a w powietrzu wisi poważny wypadek. Oczywiście, nikomu tego nie życzymy, ale kiedy zestawi się ze sobą trudny do wykonania pokaz i siedem dni na jego nauczenie, to oglądanie tych wygłupów wymaga coraz mocniejszych nerwów.
Podobnie jak patrzenie na lansującego się brutalnie i żałośnie Szymona Wydrę. Od samego początku pchał się przed kamerę kiedy tylko mógł, ale wczoraj przeszedł sam siebie - zagrożony odpadnięciem nie wytrzymał i wypalił: Niech Carpe Diem zawsze będzie z wami! Czyli nachalna promocja siebie i swojego zespołu. Pięknie. Odpadł najbardziej "obiecujący" (obok Marka Siudyma) Władek Grzywna.
Aha - Czesława z "Klanu" nareszcie doceniona. Za swoje akrobatyczne popisy otrzymała najwyższe noty. Czesiu, gratulujemy wspaniałej kariery. Tak trzymać!