Krystyna Janda przez osiem lat rządów Platformy Obywatelskiej mogła liczyć na przychylne rozpatrywanie jej wniosków o dotacje dla dwóch teatrów: Polonii i Och-Teatru, który prowadzi razem z córką, Marią Seweryn. Jej teatry dostawały przez lata milionowe dotacje, najwyższe w Polsce. W tym roku również wnioskowała o dofinansowanie swojej działalności, w kwocie 1,5 miliona złotych. Dostała dziesięć razy mniej. Środowiska prawicowe krytykowały ją za sprzyjanie byłej władzy, sama Janda zaś broniła się, że ostatnie lata poświęciła działalności dobroczynnej.
Teraz w obronie aktorki stanął Leszek Balcerowicz. Wytyka krytykom Jandy, że nie przeszkadza im, kiedy miliony złotych wpływają do kieszeni Tadeusza Rydzyka.
Niektórzy zwolennicy PiS-u krytykują Krystynę Jandę (zob. komentarze na moim FB i TT), że występowała o dotację dla prowadzonych przez siebie teatrów. Ci ludzie kompromitują się podwójnie: moralnie i intelektualnie - napisał na swoim profilu były minister. 1. Moralnie - bo nie protestują gdy - państwowe pieniądze idą do niepaństwowych instytucji jak fundacja ojca Rydzyka Lux Veritatis, Centrum Opatrzności Bożej, wydawca kwartalnika "Kronos" czy Klub Jagielloński. To moralność Kalego. Ponadto demonstrują podłość insynuując, że poglądy Krystyny Jandy na bieg spraw w Polsce za PiS-u wynikają z tego, że obcięto dotację dla prowadzonych przez nią teatrów, a nie z jej obserwacji i przekonań. Insynuacje (a także wyzwiska, fałszywe oskarżenia itp.) to żałosny przejaw moralnego skarłowacenia.
- Intelektualnie - bo chyba nie wiedzą, że w rozwiniętych krajach Zachodu rozdziela się dotacje na cele kulturalne niezależnie od tego czy placówka jest publiczna czy prywatna - liczy się jakość propozycji. Przekonanie, że państwowe dotacje powinny iść tylko do państwowych teatrów uwidaczniają postkomunistyczną mentalność zwolenników PiS i potwierdza, że to najbardziej postkomunistyczna partia w Polsce. A ich postawy moralne przypominają najgorsze przejawy PRL-u.
Janda napisała też list otwarty do ministra Glińskiego. Zobacz: Janda pisze do ministra kultury: "To nie są moje prywatne teatry! Oddałam fundacji mój dorobek i nazwisko!"