Ewa Kasprzyk w zeszłym roku zdecydowała się wziąć udział w Tańcu z gwiazdami. Nie okazała się wprawdzie szczególnie utalentowaną tancerką, jednak dzięki sympatii widzów zdobyła ostatecznie czwarte miejsce. W wywiadzie dla Vivy przyznała, że treningi są dla niej tak dużym wysiłkiem, że za radą znajomego lekarza, wspiera się... preparatem dla koni. W okolicach sześćdziesiątki ścięgna nie są już bowiem tak elastyczne jak kiedyś.
Widocznie lekarstwo pomogło, bo Kasprzyk zakończyła występy bez poważniejszych kontuzji. Teraz jednak, w rozmowie z tygodnikiem Życie na gorąco, wyznaje, że decyzja o udziale w Tańcu z gwiazdami była jednak trochę nieprzemyślana.
Mój udział w programie i związane z nim codzienne, pięciogodzinne treningi to było stanowczo za dużo - wspomina aktorka. Przeczytałam niepokojącą wieść o tym, że w pewnym wieku, czyli w wieku dojrzałym, nie powinno się przesadzać ze sportem ani wszelkimi aktywnościami. To wcale nie wydłuża życia. Na przykład Winston Churchill, kiedy osiągnął dojrzały wiek, siedział w fotelu z cygarem w zębach, pił whisky i w ogóle nie ruszał się z miejsca, a dożył dziewięćdziesięciu jeden lat. Z doświadczenia wiem, że ważna jest aktywność w młodości, a tej w moim życiu było dużo. Trzeba uważać, żeby nie przesadzić.
To dość zaskakująca deklaracja jak na kobietę, która po pięćdziesiątce zaczęła skakać ze spadochronem, uprawiać tajski boks i seks z młodymi kochankami.
Przypomnijmy: Kasprzyk z "chłopakiem" na premierze! PRZYSTOJNY?