Tomasz Karolak z niewiadomych przyczyn postanowił pojechać na stację benzynową w napoleońskiej czapce. Po zatankowaniu kupił jeszcze zgrzewkę wody i dużą czekoladę (tak - znamy najdrobniejsze szczegóły). Obsługa ani słowem nie skomentowała dziwacznego nakrycia głowy Karolaka.
Wiemy, że aktorem się jest, a nie bywa - pisze tabloid. Tomek gra więc 24 godziny na dobę, pracuje dokładnie tak, jak stacja benzynowa, na której się zjawił.
Naszym zdaniem to chyba brak magnezu, który aktor słusznie próbuje uzupełnić czekoladą. Niedobór tego pierwiastka w organizmie może spowodować zaburzenia układu nerwowego, a nawet sprzyjać chorobom psychicznym i nerwicom. Magnez jest wypłukiwany z organizmu przez alkohol, a skądinąd wiemy, że Karolak jest przywiązany do tej metody radzenia sobie ze stresem.
Super Express stwierdza jednak optymistycznie: Aktor był z pewnością trzeźwy, gdyż przyjechał samochodem.
Był? Z pewnością?