Krystyna Janda 8 lat temu straciła ukochanego męża. Operator filmowy Edward Kłosiński zmarł 5 stycznia 2008 roku na raka płuc. Miał zaledwie 65 lat. Aktorka bardzo przeżyła jego śmierć. Właściwie do tej pory nie zamknęła tego etapu. Jak wyznaje w wydanym właśnie wywiadzie-rzece, zmarły mąż nadal często jej się śni.
Edward nie żyje, a mi się śni, że on mnie zdradza - wyznaje Janda w książce „Pani zyskuje przy bliższym poznaniu. Budzę się wtedy nieszczęśliwa i uświadamiam sobie, że on nie żyje. Budzę się zła na nieżyjącego męża. Przerażona i nieszczęśliwa, że tracę tę miłość.
Kłosiński podobno nigdy nie dawał jej powodów do zazdrości, ale cieszył się dużym powodzeniem u kobiet. Janda ciężko znosiła zainteresowanie, jakie mu okazują.
Podobno jakaś niemiecka aktorka oszalała na jego punkcie - wspomina Janda. Kiedy jej nie chciał, groziła, że zabije go siekierą. Wylądowała w szpitalu. On od początku był jakiś inny niż reszta. Prawdziwy mężczyzna. Obdarzony wielkim talentem, wrażliwością, gustem.
Po śmierci męża aktorka nie związała się z żadnym mężczyzną.
Zobacz też: Janda jeszcze nie widziała wnuka
**
**