Tomasz Jacyków wspomina na łamach brukowca, jak wybrał się ostatnio ze znajomymi do klubu i zamówił tam drinka. Twierdzi, że ktoś wrzucił mu do niego pigułkę gwałtu!
Znajomi zorientowali się w pewnym momencie, że coś się ze mną dzieje - zwierza się Faktowi "cały rozdygotany i przerażony" stylista. Zaopiekowali się mną. Ponoć normalnie rozmawiałem, do pewnego momentu nikt nie zdawał sobie sprawy, że coś jest nie tak. Ale ja kompletnie straciłem świadomość. Najgorsze jednak było następnego dnia. Po prostu horror. Zgon to jest za mało powiedziane. Okropne samopoczucie, wewnętrzne rozdygotanie. Ja do tej pory jeszcze do siebie nie doszedłem.
Oczywiście Jacyków nie ma wątpliwości, że przyczyna tkwi w jego popularności i zazdrości, która wzbudza jego klasa, styl i eleganckie życie:
Popularność w Polsce niesie ze sobą zawiść. Trzeba mieć oczy dookoła głowy i najbardziej uważać na tak zwanych przyjaciół. Wiem, że to spotyka wielu ludzi. Słyszałem, że podobną sytuację mieli ostatnio Hubert Urbański i Tomasz Kot.
Racja, pigułki gwałtu to nie żarty. Jak sądzicie, kto chciał zgwałcić Jacykowa?