Po trwającym prawie 4 lata procesie, syn zmarłej w w grudniu 2011 roku Violetty Villas uzyskał wreszcie dostęp do jej domu w Lewinie Kłodzkim. Sprawa nie jest jeszcze zakończona, gdyż „opiekunka” gwiazdy, Elżbieta B., skazana za nieudzielenie pomocy umierającej, złożyła pozew o "bezprawne przywłaszczenie domu" przez syna Villas. Mimo że w toku procesu sądowego obalono dwa korzystne dla niej testamenty, Sąd Rejonowy w Kłodzku przyznał rację "opiekunce". W świetle prawa nadal może tam mieszkać. Jest to jednak w praktyce niemożliwe, gdyż na razie Elżbieta B przebywa w areszcie domowym, pod dozorem policyjnym i nosi na nodze elektroniczną opaskę.
Syn Villas, Krzysztof Gospodarek złożył w sądzie pozew o wydanie nieruchomości. W domu po matce chce urządzić muzeum jej pamięci, czeka go jednak wiele pracy. Dzisiejszy Super Express chwali się, że... jako pierwszy dostał się do wnętrza domu.
Dziennikarze Super Expressu jako jedyni weszli do domu znakomitej piosenkarki. To, jak on wygląda w środku, przechodzi ludzkie pojęcie - relacjonuje tabloid. Panuje w nim niemiłosierny smród, na ścianach jest grzyb, dziurawe podłogi przykrywają zbutwiałe dywany. W takich warunkach Villas mieszkała razem z Elżbietą B. do samej śmierci.
Dziennikarze donoszą też, że w jednej z szuflad znaleziono... kastet, który sam w sobie jest niebezpiecznym narzędziem, a ten dodatkowo jest jeszcze nabity ćwiekami.
Nie wiadomo, czy był używany - komentuje syn zmarłej. Aż strach o tym myśleć.
Odkryciu powagi dodaje fakt, że biegli, dokonujący sekcji zwłok gwiazdy, odkryli na jej ciele tyle obrażeń, że początkowo mieli kłopot z ustaleniem bezpośredniej przyczyny śmierci.
Okazało się, że Villas była głodzona i bita. Na jej ciele były liczne siniaki, krwiaki, zadrapania i ślady po wyrwanych włosach. Miała także złamaną nogę i cierpiała na nieleczone zapalenie płuc. Obecnie w sądzie toczy się postępowanie przeciwko Elżbiecie B o znęcanie się nad podopieczną. Grozi jej za to pięć lat więzienia.