Kasia Skrzynecka potrafi się promować jak nikt. W najnowszym wywiadzie zasugerowała, że jest u szczytu swojej kariery wokalnej. Po co aż tak zaklinać rzeczywistość?
Przez ostatnie lata moje życie zawodowe zaczęło układać się rewelacyjnie. Współpraca z TVN zaowocowała nie tylko "Tańcem z gwiazdami", programem, który już siódmy sezon cieszy się wielkim powodzeniem telewidzów [co oczywiście jest jej zasługą]. Popularność tego programu sprawiła też, że gram coraz więcej koncertów, spektakli.
Przypomnijmy więc, jakie koncerty gra Kasia - występuje w supermarketach po całej Polsce w przebraniu Pana Kleksa, zachęcając ludzi do zakupów. Dostaje za to jakieś pieniądze, ale to naprawdę najniżej, jak może upaść wokalista. Wygina się na scenie, mijana przez obojętnych klientów sklepu. Niektórzy zatrzymują się, obserwując z lodami w ręku jej samoponiżenie.
W grudniu prowadziła chyba najbardziej żenującą imprezę- konkurs w centrum handlowym Alfa w Olsztynie, w którym główną nagrodą był... bezprzewodowy czajnik! Zaśpiewała wtedy kilka piosenek (z playbacku!) i została zapowiedziana jako "polska gwiazda muzyki, znana też poza granicami kraju".