Amber Heard postanowiła akończyć 15-miesięczne małżeństwo z Johnnym Deppem i złożyła papier rozwodowe oskarżając go o przemoc, narkomanię i alkoholizm. Ostatnio złożyła kolejny pozew, tym razem o zniesławienie przeciwko przyjacielowi Deppa. Ten publicznie powiedział, że Amber szantażowała męża, a historia o przemocy jest zmyślona. 30-latka może mieć jednak problemy w sądzie, gdyż jej kluczowy świadek właśnie zeznał na korzyść aktora i stwierdził, że nigdy nie widział żadnych śladów pobicia u Amber.
Tymczasem światło dzienne ujrzała historia anonimowego znajomego pary, który twierdzi, że jeszcze przed ślubem doszło do sytuacji, gdy Heard schowała się w łazience samolotu ze strachu przed naćpanym Deppem.
Do zdarzenia doszło na dwa lata przed ślubem pary. Polecieli razem do Japonii, gdyż Depp miał promować w Tokio swój najnowszy film, Jeździec znikąd. Podobno aktor był w złym humorze już kiedy wsiadał na pokład samolotu, gdyż po premierze w Stanach jego produkcja zebrała dużo złych recenzji.
Johnny zabrał ze sobą na wyjazd rodzinę. Polecieli prywatnym odrzutowcem opłacanym przez studio. Podczas lotu Johnny pił i ostro palił - twierdzi znajomy pary. Stał się nieprzewidywalny i Amber nie chciała być w jego pobliżu. Nie miała gdzie pójść, oprócz łazienki, więc się tam schowała i zamknęła. Wróciła do niego dopiero gdy samolot wylądował.
Reszta wycieczki też była zupełną katastrofą. Johnny przez cały czas pił. Film dołował w rankingach, więc była to dla niego trudna podróż. Zabrał ze sobą rodzinę, żeby mieć wsparcie, a skończyło się na tym, że przyszła żona nie chciała przebywać w jego pobliżu...