Mama prezenterki TVN-u Justyny Pochanke, Renata P. mieszka wraz z mężem, pułkownikiem Stanisławem G. na zamkniętym osiedlu na warszawskim Ursynowie. Pod ich oknami znajduje się plac zabaw. Matka prezenterki często narzeka, że głosy rozbawionych dzieci przeszkadzają jej w odpoczynku. W minioną niedzielę postanowiła interweniować.
Jak relacjonuje Super Express, najpierw krzyczała na dzieci, grożąc, że "zaraz do nich zejdzie". Kiedy to nie pomogło, rzeczywiście zeszła wraz z mężem i zabrała dzieciom piłkę. Kiedy jeden z chłopców pobiegł za parą emerytów, by upomnieć się o swoją własność, został pobity przez męża Renaty P.
Między starszym mężczyzną a dzieckiem wywiązała się szarpanina. Chłopiec został uderzony w głowę - mówi kom. Joanna Banaszewska z lokalnej policji. Policję wezwał zaniepokojony ojciec 12-latka. W międzyczasie mama Justyny wraz z mężem próbowali uciec z miejsca zdarzenia samochodem. Ojciec chłopca usiłował ich powstrzymać i zmusić by zostali do przybycia policji. Wywiązała się kolejna bójka.
"Zabrał właścicielowi kluczyki, chcąc go powstrzymać przed odjazdem z miejsca zdarzenia - relacjonuje kom. Banaszewska. Wtedy żona starszego mężczyzny pogryzła interweniującego ojca. Na miejsce zostało wezwane pogotowie, które opatrzyło powstałe rany. Pouczyliśmy obie strony, że mogą złożyć zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa z artykułu 217 Kodeksu karnego, czyli naruszenia nietykalności cielesnej, które jest ścigane z oskarżenia prywatnego. Żaden wniosek nie wpłynął.
Mama Justyny Pochanke jest przekonana o słuszności swojego postępowania.
Ci rodzice to bandyci i ich dzieci są takie same. To ja zostałam zaatakowana - przekonuje w tabloidzie. Próbowano mi odebrać kluczyki do auta, musiałam się bronić!