Marina Łuczenko i Wojciech Szczęsny pobrali się w wielkiej tajemnicy trzy tygodnie temu. Ślub odbył się w gronie rodziny oraz przyjaciół, którzy także do ostatniej chwili nie wiedzieli, że udają się na wystawne wesele. Motywem przewodnim ceremonii był kolor biały, zaś suknia panny młodej kosztowała nawet 50 tysięcy złotych.
W najnowszym numerze Party znajomi świeżo upieczonych małżonków opowiedzieli o ich pierwszym spotkaniu. Ponoć Marina nie była w ogóle zainteresowana randką z jednym z najlepiej zarabiających bramkarzy w lidze angielskiej. Postanowiła się jednak z nim spotkać, aby zrozumiał, że nie mają przed sobą przyszłości.
Postanowiła się z nim spotkać tylko dlatego, że zasypywał ją sms-ami, i tylko po to, by go poprosić, żeby dał jej spokój. Stwierdziła, że pójdzie z Wojtkiem na kolację i powie mu prosto w oczy, że nie jest nim zainteresowana - powiedziała przyjaciółka Mariny w rozmowie z tygodnikiem.
Znajomi bramkarza nie wróżyli temu związkowi zbyt długiej przyszłości...
Zakładaliśmy się nawet, ile czasu ze sobą wytrzymają. Wojtek żartował, że Marina jest jak tornado, które potrafi przewrócić wszystko do góry nogami, ale był bardzo szczęśliwy. Ona tak naprawdę stworzyła mu fajny, ciepły dom - dodał kolega piłkarza.
Przypomnijmy, że krótko po weselu pojawiła się informacja, że zapomniana już w świecie muzyki Marina wręcz domaga się podpisania intercyzy...
Zobacz: Marina chce podpisać intercyzę. "Nie chce, żeby ktoś zarzucał, że jest z Wojtkiem dla pieniędzy