Autopromocja w tabloidach osiąga całkiem nowe pułapy. Niedawno Robert Rozmus rozebrał się z własnej woli przed fotografem Super Expressu. Dziś w tym samym brukowcu pojawiła się laurka o zdolnym, przystojnym i wrażliwym Piotrze Janiaku.
Piotr był od zawsze próżnym chłopakiem. By bardziej się podobać, zmienił nawet imię na Olivier. Tabloid widzi w nim jednak same zalety, dysponuje też wieloma jego zdjęciami z młodości.
Gdy był maluchem, wszyscy wiedzieli, że zwykłym Piotrusiem to on nie będzie - czytamy. Kiedy ulicami rodzinnego miasteczka paradował do przedszkola "Miś Uszatek" zawsze był starannie uczesany. Zwracały uwagę jego czyste podkolanówki i świetnie dobrany strój. Był uśmiechnięty i skory do drobnych psot, które jednak zawsze wszyscy mu wybaczali.
Młodość Janiaka była podobno bajkowa: On chyba z niczym nie miał kłopotów - mówią jego znajomi z podstawówki. W szkole piątki, w domu dostatek.
Na swojej stronie internetowej Janiak dziś wspomina, że w podstawówce nie stronił od bójek - pisze tabloid. Widać już wtedy musieli się wokół niego kręcić zawistnicy.
W liceum rozpoczęła się kariera sportowa - zaczął trenować siatkówkę i lekkoatletykę. Oczywiście był najlepszy. Często wyjeżdżał na sportowe obozy zagraniczne. Do tego wszystkiego Janiak ma złote serce:
Gdy w styczniu 2006 w telewizji zobaczył, że jego przyjaciel ze szkolnej ławy znalazł się wśród ofiar katastrofy budowlanej hali targowej w Katowicach, bez zastanowienia pojechał do niego do szpitala - pisze tabloid. Nie spodziewałem się, że przyjedzie, a on po prostu zobaczył mnie w telewizji i odszukał w szpitalu w Siemianowicach - opowiada Marek Wosiek.
Jak sądzicie, czy Janiak osobiście zamówił sobie tę laurkę w Super Expressie?