Początek roku okazał się dla Anny Wyszkoni wyjątkowo trudny. Kiedy w marcu jej partner i menedżer, Maciej Durczak, odwołał wszystkie koncerty, zaplanowane na kolejne dwa miesiące, stało się jasne, dzieje się coś niedobrego. Sama piosenkarka nie chciała komentować plotek na temat stanu swojego zdrowia. Podjęła za to zaskakującą decyzję, by nie spędzać świąt wielkanocnych z dziećmi, lecz wyjechać na ten czas z partnerem do Indonezji. Nawet jej bliscy byli tym zdziwieni, bo wiedzą, jak niechętnie rozstaje się z dziećmi. Dopiero na festiwalu SuperHit w Sopocie artystka przyznała, że przez ten czas walczyła z ciężką chorobą. Ujawniła także, że długo nie było wiadomo, czy kiedykolwiek będzie mogła wrócić na scenę.
Zrobiła to tylko dlatego, żeby podziękować fanom - wyjaśnił partner i menedżer Ani. W tych trudnych chwilach bardzo czuła ich przyjaźń i wsparcie.
Na szczęście Wyszkoni wróciła już do formy i postanowiła nadrobić zaległości koncertowe w wakacje. Jak donosi Fakt, na lipiec i sierpień zaplanowała 20 występów. Ponieważ stawka koncertowa Ani wynosi 25 tysięcy złotych, łatwo obliczyć, że zakończy sezon bogatsza o pół miliona złotych.
Ania czuje się już świetnie - zapewnia osoba z otoczenia artystki. Powrót do pełni formy kosztował ją sporo pracy, ale koncerty to jej żywioł.