Małgorzata Bela dwa lata temu poślubiła francuskiego milionera Jeana-Yvesa Le Fura. Na ich luksusowym przyjęciu weselnym w Positano bawiło się międzynarodowe towarzystwo, w tym koleżanka panny młodej, Kate Moss. Niestety, modelka szybko rozczarowała się nowym mężem.
Gosia myślała, że tym razem się uda i Jean-Yves będzie miłością jej życia - wspomina w magazynie Party znajomy Beli. Ale szybko się zorientowała, że to były tylko marzenia.
To było drugie małżeństwo w jej życiu. Pierwszego męża, reżysera Artura Urbańskiego, poślubiła 11 lat temu. Wtedy też się nie udało.
Byli młodzi, mieli po 27 lat i każde było skupione na swojej karierze -wyjaśnia znajomy modelki.
Na tegorocznym Festiwalu Filmowym Cannes Bela nieoczekiwanie pojawiła się w towarzystwie Pawła Pawlikowskiego, reżysera oscarowej Idy. Jak ujawnia Party to właśnie dla niego rzuciła męża i postanowiła przeprowadzić się z Rzymu z powrotem do Polski.
Z Pawłem może być inaczej. On i Gosia są do siebie podobni. Oboje większość życia spędzili poza Polską, mają podobny styl bycia i światopogląd - komentuje znajomy. Małgosia już szuka w Warszawie idealnego mieszkania dla siebie i swojego jedenastoletniego syna Józia. Jej ulubionym miejscem w stolicy jest Saska Kępa, dlatego tylko ta dzielnica wchodzi w rachubę. Obejrzała już parę mieszkań, ale jeszcze nie podjęła decyzji. Józiowi podoba się pomysł mamy. Chłopak na szczęście mówi po polsku, więc nie będzie miał problemów z rówieśnikami w szkole.
Pawlikowski też jest ponoć bardzo zaangażowany w nowy związek. Jak twierdzą znajomi reżysera, odkąd 10 lat temu na raka zmarła jego żona, zostawiając go samego z dwójką dzieci, nie znalazł nikogo, o kim myślałby równie ciepło.
Gosia również straciła dla niego głowę - dodaje osoba z otoczenia modelki. Wszyscy trzymamy za nią kciuki. Jak to mówią, do trzech razy sztuka.