Były ochroniarz Lindsay Lohan, David Kim, domaga się 55 tysięcy dolarów odszkodowania za niewypłacone mu wynoagrodzenie. Twierdzi, że aktorka nigdy nie zapłaciła mu za pracę, którą dla niej wykonywał.
W poniedziałek poszkodowany złożył papiery w sądzie w Los Angeles. David stwierdza w nich, że został zatrudniony przez aktorkę. Miał zarabiać 4 tysiące dolarów tygodniowo. Praca wymagała bycie dyspozycyjnym 24 godziny na dobę. Pieniędzy nigdy nie zobaczył.
Kim towarzyszył Lohan w wydarzeniach medialnych, chronił przed nadgorliwymi fanami i paparazzi. Płacił nawet za swoją panią napiwki. Tych wydatków również nigdy mu nie zwrócono.
Ochroniarz twierdzi, że Lindsay jest mu winna w sumie ponad 50 tysięcy dolarów. Dodatkowo domaga się odszkodowania za uszkodzenie jego samochodu przez kierowcę aktorki. Podobno miał on wykonać niezgodny z przepisami skręt uciekając przed fotografami i zniszczył samochód będący własnością Kima.
We wniosku sądowym Kim zaznacza, że Lohan złamała ważną umowę ustną i "pogwałciła kodeks pracy".
Co na to sama "gwałcicielka prawa pracy"? Nie zgadniecie. Powiedziała: Nie znam takiego ochroniarza. Nigdy nawet o tej osobie nie słyszałam.
Boska odpowiedź. Zamyka dyskusję.