Hanna Lis po tym, gdy w wyniku "dobrej zmiany" straciła pracę w TVP, długo wahała się, co robić dalej. Początkowo dała się namówić mężowi na pracę w portalu, którego jest współwłaścicielem. Niestety, ostatnio Tomasz i Hania nie dogadują się w wielu istotnych kwestiach. Podzieliła ich sprawa uchodźców oraz ocena gestu prezydenta Dudy, który przekazał narty na aukcję Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
Tomasz Lis wyśmiał w swoim stylu decyzję prezydenta, zaś Hanna nazwała takie komentarze "małostkowym hejtem".
W sprawach zawodowych też się chyba nie dogadali, bo Hania już po tygodniu przestała przychodzić do biura. Za plecami męża dogadała się z TVN-em i zgodziła się wziąć udział w nowym show stacji Azja Express. Wystąpiła w parze z Robertem Kupiszem. Tomek nie był zadowolony: Tomek znów pokłócił się z Hanią? Nie chce, żeby "żebrała" w TVN-ie
Za to dyrektor programowy TVN-u, Edward Miszczak, przeciwnie. A jego opinia dla Lisicy liczy się teraz najbardziej.
Udział w programie okazał się fantastyczną przygodą, a Edward Miszczak po wstępnym przeglądzie materiałów jest nią zachwycony - ujawnia z rozmowie z Faktem osoba ze stacji. Miszczak wierzy, że to Hanka będzie teraz największą gwiazdą jego stacji. A do tego potrzebny jest jej odrębny format. Możliwe, że zamiast prób w niszowym TVN Style, od razu poślą ją na główną antenę. Hania nie chce już być dziennikarką informacyjną. Stawia teraz na lżejszą tematykę, ma dość polityki.
Tylko co na to Kinga? To właśnie ona, przed przyjściem Lisicy, była pupilką dyrektora programowego. Może mieć żal o to, że promuje teraz jej byłą świadkową.