Karol Strasburger, w szczytowym okresie swojej kariery, gdy jako Józef Toliboski zrywał nenufary w Nocach i dniach uchodził za jednego czołowych amantów polskiego kina. Być może teraz, po czterdziestu latach, ciężko w to uwierzyć, jednak aktor w rozmowie z Faktem zapewnia, że to prawda. Jak ujawnia, kobiety do tej pory zaczepiają go na ulicy.
Nie ma na to rady. Takie jest życie i to się zdarza od początku mojej kariery, nie ma w tym nic dziwnego. Traktuję to jako przygodę. Podobne sytuacje zdarzają się także moim kolegom - wyjaśnia skromnie. Być może to specyfika naszego zawodu.
Aktor przeszedł długą drogę zawodową od romantycznej roli Tolibowskiego. Od kilku lat nie jest uważany za amanta, lecz raczej za "króla sucharów", a bardziej niż z rolami filmowymi, kojarzy się z prowadzeniem Familiady. Mimo to, jak ujawnia, nadal cieszy się powodzeniem wśród kobiet. Jednak przez 30 lat był wierny żonie, Irenie.
Kobiety zaczepiają mnie na ulicy do dziś, choć przyznam, że kiedyś zdarzało się to częściej - mówi Strasburger. Teraz jestem jednak już dorosłym chłopcem. Moja nieżyjąca żona była dla mnie zawsze najważniejsza i nigdy jej nie zdradziłem.