Jessica Simpson znalazła się ostatnio w środku rozróby, która wywiązała się kiedy ochroniarze zaatakowali fotografa, który chciał zrobić jej zdjęcia.
W niedzielę nad ranem czterech potężnych mężczyzn przechwyciło kartę pamięci z aparatu fotografa New York Daily News w klubie Pink Elephant w Hamptons. Świadkowie tego wydarzenia twierdzą, że fotograf krzyczał:
Jestem fotografem "Daily News", nie jestem paparazzi. Zostawcie mnie w spokoju!
Jessica spędzała babski wieczór w towarzystwie swojej nowej koleżanki Star Jones, kiedy fotograf John Roca zapytał ochroniarzy czy może zrobić tym paniom parę zdjęć.
Kiedy odrzuciła moja propozycję i tak strzeliłem jej kilka fotek – powiedział Roca. I zanim zdążyłbyś powiedzieć "Madonna", czterech facetów rzuciło się na mnie. Jestem w szoku.
Interwencja przybrała jeszcze agresywniejszy przebieg kiedy Roca starał się ukryć kartę pamięci ze swojego aparatu w kieszeni spodni. Ochroniarze zerwali z niego ubrania próbując ją odzyskać.
Rzecznik prasowy Jessiki twierdzi, że ten incydent nie miał nic wspólnego z jej ochroną – to ochrona klubu dopuściła się tych czynów. Właściciel klubu - David Sarner, również napisał oświadczenie w tej sprawie, twierdząc, że tego typu wydarzenia mają tylko na celu pomóc znanej klienteli:
Nasz klub ma zasadę - nie wpuszczamy do nas żadnych fotografów z zewnątrz. Jessica nie była nawet świadoma tego zdarzenia.
W każdym razie poszkodowany fotograf złożył już skargę o pobicie na policji.