Prezes Prawa i Sprawiedliwości, w nawale obowiązków, związanych z rządzeniem krajem, oglądaniem transmisji rodeo i planowaniem emerytury, znalazł czas na napisanie kolejnej książki. Po Polsce naszych marzeń, zabrał się za burzliwe lata 1992-1993, gdy stał na czele Porozumienia Centrum.
W książce Porozumienie przeciw monowładzy Kaczyński wspomina, że otoczenie prezydenta Wałęsy rozpuszczało wtedy plotki o jego homoseksualizmie. Prezes PiS-u wspomina też, że próbowano go zabić. I to trzykrotnie.
Ciągle mieliśmy telefony o bombach. Trzeba było podejmować decyzje, że mimo ostrzeżeń nie wychodzimy, nie przerywamy spotkania - pisze w swojej autobiografii.
Próby zamachu powtarzały się jeszcze dwukrotnie. W sali w Elblągu, gdzie miał przemawiać Kaczyński, wykryto ampułki z gazem.
W drzwiach wewnątrz budynku - a cały budynek był wypełniony ludźmi - znaleziono ampułki z gazem binarnym - pisze polityk. Tak usytuowane, że gdyby drzwi zamknięto, zostałyby zmiażdżone. Wtedy połączone substancje zaczęłyby gwałtownie dymić. Nieunikniona stałaby się panika i bez wątpienia tragiczne skutki.
Innym razem kierowca Kaczyńskiego odkrył, że jedna z opon w jego służbowym samochodzie została "profesjonalnie przebita".
Wypadek i to ciężki jest w takiej sytuacji gwarantowany - zapewnia prezes PiS-u. Sprawa była później przedmiotem śledztwa, które oczywiście skończyło się na niczym.
Do wypadku rzeczywiście doszło, ale kilka lat później, także w drodze do Elbląga. W wyniku poluzowania śruby z kole samochodu, auto dachowało. Kaczyński wyszedł z wypadku bez obrażeń.