Karolina Szostak nie ukrywa, że ciągle szuka miłości swojego życia. Niestety, do tej pory nie spotkała właściwego mężczyzny. W rozmowie z Piotrem Najsztubem w magazynie Viva zwierza się ze swoich przemyśleń na temat udanego związku.
Chciałabym na przykład urodzić dziecko. Nieobojętnie komu. Chciałabym spotkać jeszcze kogoś, w kim się zakocham i komu mogłabym urodzić dziecko - wyznaje dziennikarka. Już nie jestem taka bardzo młoda, ale chciałabym. Żyję teraz po to, czekam na miłość.
Trzeba przyznać Najsztubowi, że potrafi zdołować rozmówcę. Najwyraźniej jego zdaniem Karolina ma zbyt wysokie wymagania i powinna brać kogokolwiek, kto się nawinie, bo czas nagli.
Będziesz starą dziennikarką sportową, z balkonikiem, samotną, emocjonującą się meczami siatkarskimi - przepowiada jej w kolorowym magazynie. Nie dręczy Cię taka wizja?
Nie dręczy - odpowiada odważnie Szostak. Ale jak tak będzie to trudno. Na siłę się na pewno z nikim nie zwiążę. Bo psychicznie bym tego nie wytrzymała. Bo musisz mieć przyjemność z tego, że kładziesz się z kimś do łóżka, tak, że go dotykasz, a nie tylko dlatego, że on jest, położy się na tobie i powie: "No to teraz seks".
Paulina Młynarska pewnie by się z nią zgodziła. W swojej autobiograficznej książce wyznała, że trafiała przeważnie na takich mężczyzn. Skończyło się czterema rozwodami. Zobacz: Paulina Młynarska do byłego kochanka: "Przestań się onanizować kobietą!"
Karolina zapewnia, że ma wiele do zaoferowania. Na przykład figurę Marylin Monroe.
Moja figura wymaga odpowiedniego ubrania, w stylu lat 50., jak Marylin Monroe. Ona miała biust, miała megatalię, którą u mnie widać dopiero jak mam odpowiednie ubranie i biodra - to jest to samo - wyjaśnia prezenterka Polsat Sport. Teraz jestem bardziej zadowolona, ponieważ moja waga zaczęła spadać. Przeszłam na dietę tysiąc kalorii, codziennie dostaję pudełka do domu. Ja się dobrze czuję sama ze sobą. Mężczyzna musi mi czymś imponować, wszystko jedno, czym, niech zbiera znaczki, kolekcjonuje motyle albo zdobył kiedyś jakiś tytuł mistrza świata. Ja wiem, że to się wydarzy. Tylko żeby to nie zabrzmiało jak anons matrymonialny.