Valeria Lukyanova to najsłynniejsza chyba "żywa Barbie" i jedna z najbardziej znanych zwolenniczek modyfikacji ciała. Ponoć aby upodobnić się do swojej idolki 30-latka przeszła 13 operacji plastycznych. Usunęła dwa żebra, by uzyskać efekt talii osy, powiększyła biust i zoperowała powieki. Jak dotąd nie uważała zresztą, by przebyte operacje były powodem do wstydu. Jeszcze niedawno w wywiadzie dla GQ twierdziła:
Każdy chce być szczupły. Każdy poprawia sobie biust. Każdy robi korektę twarzy i stosuje botoks. To żadne nowości i niebawem będą popularne, jak zwykły makijaż. Każdy pragnie być doskonały. To już trend globalny. W przyszłości wszystkie kobiety będą wyglądały jak ja.
Teraz Ukrainka zmieniła zdanie i zarzeka się, że jest "całkowicie naturalna", a swój wygląd zawdzięcza... genom i życiu wewnętrznemu. Zaprzeczyła też, by kiedykolwiek korzystała z pomocy chirurgów:
Nie jestem przeciwniczką operacji plastycznych, ale sama ich na razie nie potrzebuję - stwierdziła na łamach portalu TooFab
Nie zmieniłam się od 14 roku życia, z wyjątkiem włosów może. Mój wygląd to kwestia mojego życia wewnętrznego - mówi, nie wdając się w szczegóły. Potrzebuję półtorej godziny dziennie, to cały sekret mojej urody - dodaje.
Porównania do słynnej lalki Matela uważa zaś za krzywdzące i promuje się jako zwolenniczka... zdrowego trybu życia:
Nie wydaje mi się, żebym przypominała plastikową Barbie. Myślę, że wyglądam po prostu jak dziewczyna z klasą. To też zasługa diety i ćwiczeń, Jem głównie surową rybę, świeże owoce i warzywa - wyznaje.
W przeszłości Lukyanova deklarowała już między innymi, że jest bretarianką i zmierza do całkowitego wyeliminowania jedzenia ze swojego życia.
Jakkolwiek nieprawdopodobnie brzmiałoby to, co mów "żywa Barbie" nie szkodzi to jej popularności w mediach społecznościowych. Po ostatnich rewelacjach Lukyanova wzbogaciła się o kolejnych 300 tysięcy fanów.
Dieta stosowana przez „Żywą Barbie” jest jak widać skuteczniejsza od tej, która zmieniła rysy twarzy Mai Sablewskiej.