Nie tylko Tomek Makowiecki doświadczył na imprezie ciężkiego charakteru Dody. On okazał się jednak burakiem i jej oddał. Więcej klasy wykazał członek Kabaretu Moralnego Niepokoju, który przeżył podobny atak Rabczewskiej. Całą sytuację przestawiła jego koleżanka Katarzyna Pakosińska w Na żywo:
W trakcie swojego występu na Świrach Doda z wściekłością chlusnęła wodą prosto w twarz konferansjera Kabaretu Moralnego Niepokoju. Był on tak zakoczony niespodziewanym atakiem, że zaniemówił. Szybko, bo jest duży i silny, wytłumaczliśmy mu jednak, że to przypadek, że artystka chciała tylko podkręcić swoje show, ot, kolejny skandalik, z których przecież żyje. Prowokacja gwiazdy się nie udała. I może to wzbudziło jeszcze większą nienawiść do kabaretu.
Potem było już tylko gorzej. Po raz drugi zaatakowała na bankiecie po rozdaniu nagród:
Nasz kolejny kolega z kabaretu, który dotąd był wielbicielem Dody, ba, nazywaliśmy go dodologiem, stał i rozmawiał z Michałem Zielińskim z Rozmów w tłoku. Wtedy nasza gwiazda, wielokrotnie nagrodzona, ta z dużym poczuciem humoru, etc etc, ostentacyjnie splunęła im pod nogi. Kolejny przypadek? Kolega, taka jego durna natura, pofatygował się natychmiast doń, by elegancko wyjaśnić, co zaszło. I usłyszał taki stek wyzwisk, taki potok wysublimowanej polszczyzny. Ale skwitował to ze spokojem: Gdyby to był facet, to bym mu normalnie..., ale dziewczynie? Kolega grzecznie wysłuchał. I reszta gości też.
Kabaret zapowiada, że odpowie coś Dodzie w ramach skeczu. Co zrobi Rabczewska w odwecie? Pobije komików? Miejmy nadzieję, że nie skończy jak Frytka, grożąc ludziom śmiercią.