Edyta Górniak do tej pory jakoś nie miała okazji zrobić prawa jazdy. Kiedy jeszcze była żoną Dariusza K., to on pełnił funkcję jej szofera. Na szczęście Edyta w porę zrezygnowała z jego usług. Z czasem wyszło bowiem na jaw, że jej były mąż nie należy do odpowiedzialnych kierowców. Obecnie odbywa karę 7 lat więzienia za śmiertelne potrącenie kobiety na pasach.
Od czasu rozwodu piosenkarka poruszała się po mieście głównie taksówkami, jednak ten sposób transportu już ją rozczarował.
Edyta miała z taksówkarzami niemiłe doświadczenia - ujawnia z rozmowie z Faktem osoba z otoczenia Górniak.
Po spontanicznej przeprowadzce do Krakowa, Edyta kupiła dom położony na zamkniętym osiedlu na obrzeżach miasta. Problem transportu stał się więc kluczowy, zwłaszcza, że trzeba także zawozić 12-letniego Allana do szkoły, na zajęcia dodatkowe i spotkania z kolegami. Górniak zdecydowała się więc zatrudnić chłopcu szofera. Kosztuje ją to wprawdzie 2 tysiące złotych miesięcznie, jednak artystka uważa, że i tak się opłaca.
Nowemu szoferowi bardzo ufa, bo to jej sąsiad - zdradza informator tabloidu. Zależy jej, żeby Allan miał sprawdzoną opiekę. W końcu nie musi się o niego martwić, gdy pracuje albo jest w podróży.
Podobno Edzia jest tak zachwycona nowym opiekunem syna, że podczas sąsiedzkiego koncertu, złożyła mu specjalne podziękowania. Zobacz: Górniak wystąpiła dla sąsiadów. Za darmo