Bez Kuby Błaszczykowskiego reprezentacja Polski nie dotarłaby do ćwierćfinału Mistrzostw Europy. Zaangażowanie i talent piłkarza zostały dostrzeżone i docenione przez specjalistów oraz kibiców. Oprócz Maryli Rodowicz, która ostro skrytykowała Polaków, większość jest zgodna, że drużyna dała nam powody do dumy narodowej. Błaszczykowski nie trafił do bramki w trakcie rzutów karnych, ale i tak został bohaterem Euro 2016.
Słowa ogromnego uznania dla Kuby, który osobiście przepraszał Polaków za porażkę w meczu z Portugalią, napisała także Agata Młynarska. Na Facebooku prezenterki i dziennikarki pojawił się wpis, w którym podziękowała Błaszczykowskiemu i jego kolegom za piękną grę.
Nie mogę przestać myśleć o Kubie Błaszczykowskim i naszych chłopakach. Kuba jest dla mnie absolutnym gigantem, jego historia to gotowy scenariusz na film i zapewne taki powstanie - napisała Młynarska. Klasa i styl, w jakim zmierzył się na naszych oczach z brakiem szczęścia, budzą mój największy podziw! Jego waleczność i siła w pokonywaniu samego siebie powinny być dla nas przykładem. Zresztą wszyscy nasi piłkarze z drużyny Nawałki to klasa, radość, moc, styl, profesjonalizm waleczność i uroda!!! Chłopaki - wielkie dzięki, respekt i szacunek za Waszą robotę!
Faktycznie, życiorys Kuby jest doskonałym materiałem na film. Dwadzieścia lat temu ojciec Błaszczykowskiego na jego oczach zamordował swoją żonę i matkę sportowca. W biografii piłkarz opisał moment, w którym mama zmarła mu na rękach. Przyznał także, że w wieku 14 lat próbował popełnić samobójstwo.
Bawię się klockami, jest uchylone okno, i naglę słyszę rozmowę. Wiem, kto rozmawia, zamarłem, i słyszę, jak się kłócą. I słyszę: A masz ty k…! I krzyk: Aaa! Wybiegłem, jak stałem. I widzę, jak mama leży w rowie, i widzę, jak ojciec odchodzi. Wróciłem do domu i krzyczę: "Mama leży w rowie". Wróciłem do niej i zacząłem ją dotykać, taki specyficzny zapach się unosił. Myślałem, że to mleko się wylało. Wziąłem ją za rękę, a moje dwa czy trzy palce wpadły do rany. Wtedy wiedziałem, że jest niedobrze. Wydaje mi się, że mama zmarła mi na rękach. Trzy ostatnie wdechy wzięła i już nic. Cisza. Pobiegłem w skarpetkach, bo nawet butów nie założyłem, zadzwonić po pogotowie. Jak wróciłem, wszyscy już tam byli. A potem to już wszystko było obok mnie. Byłem oszołomiony. Nie ma nic. Nic nie pamiętam.
Zobaczcie także, jak wzruszonego Błaszczykowskiego entuzjastycznie witano w jego rodzinnej miejscowości: