Zbigniew Zamachowski cztery lata temu rozwodził się w takim pośpiechu, że zgodził się na wszystkie warunki postawione mu przez żonę. Tak bardzo zależało mu na tym, by jak najszybciej rozpocząć nowe życie z Moniką Richardson, że kwotę 16 tysięcy miesięcznych alimentów na czwórkę dzieci uznał za całkiem rozsądną. Kiedy zrozumiał, że nie zarabia aż tak dużo, by jeszcze wystarczyło mu na życie, było już za późno.
Dzieci aktora, oburzone jego wnioskiem do sądu o ponowne przeliczenie alimentów, złożyły kontrpozew o... podwyższenie ich jeszcze bardziej.
Zamachowskiemu udało się załagodzić sytuację na tyle, że wszystko zostało po staremu.
Monika, żeby ratować rodzinne finanse, wynajęła swój dom w Wilanowie, zaprojektowany przez tatę, obcym ludziom i przeprowadziła się ze Zbyszkiem i swoimi dziećmi najpierw do bloku w Konstancinie, a potem do starej kamienicy na warszawskim Żoliborzu.
300-metrowa willa prezenterki warta jest 5 i pół miliona złotych. Zamachowska początkowo próbowała ją sprzedać, jednak nie było chętnych, więc zdecydowała się na wynajem. Jak ocenia Fakt, mogła zyskać w ten sposób nawet 20 tysięcy miesięcznie. Jednak najemcy ostatnio zrezygnowali. Zamachowscy zostali bez pieniędzy na alimenty.
Monika na gwałt szuka więc kolejnych chętnych.
Ma nadzieję, że ktoś zapragnie zamieszkać w jej domu - komentuje osoba z otoczenia rodziny w rozmowie z Faktem. Nie wyobraża sobie, żeby stał pusty i na siebie nie zarabiał.
Przypomnijmy, że Zamachowscy starają się oszczędzać na czym tylko się da: Zamachowscy spędzą wakacje służbowo. Nie mają pieniędzy na urlop?