Janusz Korwin-Mikke od lat opiera swoją polityczną karierę na kontrowersyjnych, obraźliwych, często rasistowskich czy seksistowskich wypowiedziach i opiniach. 73-latek otwarcie sprzeciwia się samej idei integracji europejskiej, co jednak nie przeszkadza mu w zasiadaniu w Parlamencie Europejskim i pobieraniu przysługującego mu wysokiego uposażenia. Podobnie zresztą jest z programem 500+, który przysługuje mu na drugie z dwójki małych dzieci, które urodziła mu młodsza o 44 lata Dominika.
Niestety, dochody Korwina z Parlamentu Europejskiego ulegną niedługo czasowemu zmniejszeniu. Został bowiem ukarany za kolejną swoją rasistowską wypowiedź - podczas czerwcowej debaty na temat uchodźców mówił, iż "dyplomata kongijski powiedział, że Europę zalewa afrykańskie szambo". Możemy być dumni, że uwolniliśmy części Afryki od tego szamba, ale naszym obowiązkiem jest nauczenie tych ludzi rozumu - twierdził.
Zgodnie z decyzją Martina Schulza polityk pozbawiony będzie diet o równowartości 3 tysięcy euro (miesięczne dochody z tego tytułu to ponad 8 tysięcy euro, czyli około 30 tysięcy złotych). Będzie miał też zakaz wypowiada się podczas sesji europarlamentu przez pięć dni. Korwin-Mikke twierdzi oczywiście, że jest niewinny, a kary są ograniczeniem wolności słowa. Chce odwoływać się od tej decyzji, nawet Trybunału Sprawiedliwości UE w Luksemburgu.
To nie pierwsza kara nałożona na lidera partii KORWiN - w październiku zeszłego roku dostał zakaz wypowiadania się w Parlamencie na aż 10 dni, przepadło mu także 10 diet. W ten sposób ukarano go za zakłócenie sesji PE m.in. poprzez wznoszenie ręki w hitlerowskim geście.