Jeszcze przed Mistrzostwami Europy w Piłce Nożnej we Francji Anna Lewandowska stwierdziła, że oprócz swoich planów treningowych, powinna zacząć promować dietetyczne przepisy. W nowowydanej książce i w wywiadach w telewizjach śniadaniowych opowiadała więc o "batonach i kulkach mocy", dzięki którym nasza reprezentacja radzi sobie na boisku coraz lepiej. Przy okazji postanowiła trochę naprawić swój wizerunek żony piłkarza jedzącej śniadanie za 40 złotych.
Przypomnijmy: Lewandowska: "Jestem wykwalifikowaną dietetyczką, specjalistką. W tym kierunku skończyłam studia"
Ania promuje swoje kulki i batony także na Facebooku. Wcześniej słodycze swojej żony reklamował Robert Lewandowski, wczoraj Ania pochwaliła się zdjęciem z Bartoszem Kapustką, Karolem Linettym i Mariuszem Stępińskim, którzy dzięki batonom mocy mają grać coraz lepiej.
Ta intensywna promocja nie spodobała się jednak fankom Ani, które zauważyły, że chyba jednak trochę przesadza z reklamą.
Żenujące na maxa...tania reklama...żeby nie powiedzieć jaka promocja (nie)takie batony - napisała jedna z fanek na Facebooku.
Chłopcy super, lecz Ania szkoda się wypowiadać...żenada...nie ma drugiej takiej żony piłkarza, która robiłaby "interesy" bezpośrednio na piłkarzu...i to jakim piłkarzu...wstyd P. Aniu (...) - skomentowała druga. Proszę przestać "wozić się na nich". Ma Pani pieniądze , które może Pani zainwestować w uczciwą sprzedaż Pani produktów. Pozdrawiam i życzę sukcesów jako Anna a nie Anna Lewandowska.
Najbardziej jednak zabolał Anię komentarz internautki, która stwierdziła, że żona Roberta jest "antypatyczna i zarozumiała":
A co do Pani Anny, nie wiem dlaczego, ale jakoś nie czuje do niej sympatii, wydaje się być antypatyczną, zbyt pewną siebie i zarozumiałą kobietą... i nie chodzi tu o żadną zazdrość - napisała jedna z użytkowniczek.
Jest taka opcja - przestań obserwować - odpisała Ania.