Minął rok odkąd Kamil Durczok w atmosferze skandalu został zwolniony z redakcji Faktów. Żona dziennikarza, Marianna Dufek-Durczok w trosce o dobre imię męża, oraz, być może, jego przyszłe dochody, postanowiła zapomnieć o separacji i wynajęła dla męża agencję PR. Jak ujawniła w jednym z wywiadów, tak właśnie robi się na Śląsku. Dała także do zrozumienia, że nie ma dla niej znaczenia, czy jej mąż był winny molestowania i mobbingu, czy też nie.
Jestem Ślązaczką, a u nas przyjaciołom i rodzinie się pomaga - wyjaśniła wówczas.
Od tamtej pory wynajęci przez nią specjaliści dbają o ocieplanie wizerunku Kamila. Starają się robić to nienatrętnie, dbając, by nie przesadzić w drugą stronę. Jednak średnio co kwartał w tygodniku Na żywo pojawia się dwustronicowy artykuł na temat Durczoka. Wiosną tego roku tabloid "ujawnił", że zwolniony z pracy dziennikarz pomaga przy organizacji świąt dla samotnych i bezdomnych. Przypomnijmy: Durczok znów ociepla wizerunek. Podczas imprezy dla samotnych zmienił się w kelnera
Ostatnio zaś "udało się wykryć", że Durczok w tajemnicy wspiera Instytut Onkologii w Gliwicach, w którym 14 lat temu profesor Bogusław Maciejewski wyleczył go z raka.
Od momentu, kiedy padły słowa "Pan jest jeszcze młodym człowiekiem" przestałem go słyszeć - wspominał Durczok w książce "Wygrać życie". Jestem przykładem mężczyzny, który nie włoży w dzień piżamy, tylko będzie leżał w łóżku w dżinsach, bo jest przecież w szpitalu tylko na chwilę. Na parkingu stał mój samochód, tak dla podtrzymania iluzji. Wiedziałem, że żona sobie moją ewentualną śmierć po jakimś czasie zracjonalizuje. Natomiast, jeśli chodzi o syna, to ani ja nie zdążyłem się nim nacieszyć, ani on nie zdążył się nacieszyć ojcem.
Jak ujawnia tabloid, Durczok i jego żona bardzo zaangażowali się w projekt utworzenia Śląskiego Instytutu Onkologii, po to, by nadwyżki pieniędzy szpital nie musiał przekazywać do centrali w Warszawie, tylko przeznaczyć na własne inwestycje.
To szpital na światowym poziomie, który już od kilku lat próbuje się usamodzielnić - wyjaśnia Marianna Dufek-Durczok w rozmowie z Na żywo. To ważne, bo swoją niegospodarność Warszawa wyrównuje z kont instytutu w Gliwicach i płaci ich pieniędzmi swoje długi.
Tabloid ciepło opisuje, jak pomoc Durczoka wygląda w praktyce:
Choć o przebytej chorobie nowotworowej chciałby zapomnieć, Kamil Durczok często odwiedza Instytut Onkologii w Gliwicach. Co roku przechodzi badania, stwierdzające, czy rak znów nie zaatakował. Wtedy trudne chwile wracają. Czasem wejdzie na oddział, na którym kiedyś leżał, by podnieść na duchu pacjentów. Przede wszystkim odwiedza jednak pracowników, z którymi bardzo się zaprzyjaźnił.
Kamil spłaca dług wdzięczności wobec ludzi, którzy uratowali mu życie - komentuje znajomy dziennikarza. Odkąd pożegnał się z pracą w TVN po artykule we "Wprost", ma więcej czasu na działalność społeczną. Z żoną angażuje się w sprawy Śląska. Nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa w walce o śląską onkologię.