W ubiegłym tygodniu hiszpański sąd skazał Leo Messiego i jego ojca Jorge Messiego za oszustwa podatkowe na 21 miesięcy pozbawienia wolności. Jako że w przypadku sentencji niższych niż dwa lata tamtejszy wymiar sprawiedliwości przewiduje karę w zawieszeniu, napastnik Barcelony nie pójdzie do więzienia.
Messi, jeden z najbogatszych sportowców na świecie, "oszczędzał" na hiszpańskim fiskusie, a swoje gigantyczne zarobki wyprowadzał do rajów podatkowych takich jak Belize i Urugwaj. W ciągu dwóch lat zdefraudował w ten sposób 4,6 miliona dolarów. Dodajmy, że w 2015 roku majątek 29-letniego piłkarza szacowano na… 200 milionów dolarów, czyli około 800 milionów złotych.
Po ogłoszeniu wyroku w obronie Messiego stanął jego klub, FC Barcelona. PR-owcy wpadli na dość ryzykowny pomysł, żeby nie tylko zsolidaryzować się z kradnącym piłkarzem, ale także zainicjować akcję w mediach społecznościowych. Namawiają do publicznego współczucia napastnikowi i oznaczania wpisów specjalnym hasztagiem, #WeAreAllLeoMessi.
Leo, ci, którzy atakują ciebie, atakują Barcę i naszą historię - napisał na Twitterze prezydent klubu, Josep Maria Bartomeu. Będziemy cię bronić do końca. Razem na zawsze!
Jak sądzicie, czy jeden z największych i najbardziej utytułowanych klubów powinien usprawiedliwiać defraudowanie milionów euro...?