W miniony piątek w lubelskim sądzie odbyła się pierwsza i zarazem ostatnia rozprawa, kończąca trwające od 37 lat małżeństwo Beaty i Andrzeja Pietrasów. Mąż piosenkarki, który ponoć ciągle nie może zrozumieć, dlaczego Beacie nagle zaczęło przeszkadzać to, że ją zdradza, nie pojawił się na rozprawie. To jednak nie przeszkodziło sędziemu wydać orzeczenia rozwodowego. Nieobecność niewiernego męża była Beacie nawet na rękę. Dzięki temu sędzia na wydanie werdyktu potrzebował zaledwie kilku minut.
Beata opuściła salę rozpraw rozpromieniona. Nawet zamieniła kilka słów z czekającymi na nią dziennikarzami. Zobacz: Beata Kozidrak i Pietras nie są już małżeństwem! "Jestem w dobrym humorze" (ZDJĘCIA)
Prosto z sądu, nie tracąc czasu na przebranie się, ruszyła do centrum Lublina załatwiać resztę formalności. W ręku trzymała plastykową teczkę z dokumentami. Jak ujawnia znajomy artystki w rozmowie z Faktem, Kozidrak chce jak najszybciej pozbyć się z dokumentów wszystkich wspomnień po mężu, a przede wszystkim nazwiska.
Wyrabia sobie nowy dowód osobisty - potwierdza źródło tabloidu.
Wprawdzie Beata przez całe życie używa swojego panieńskiego nazwiska Kozidrak, jednak do tej pory był to tylko jej pseudonim sceniczny. We wszystkich oficjalnych dokumentach widnieje jako Beata Pietras. Po rozwodzie chce to szybko zmienić.