Do niecodziennej i zabawnej sytuacji doszło w ten weekend na białoruskim lotnisku. Muzycy Red Hot Chilli Peppers, którzy niedawno gościli w Polsce przy okazji festiwalu Open'er, wyruszyli do szkockiego Perthshire, po koncercie w Moskwie.
Zespół jest aktualnie w trasie, promującej album "The Getaway". W trakcie międzylądowania na lotnisku w Mińsku, muzycy zostali zatrzymani przez celników. Członkowie zespołu myśleli, że chodzi o jakieś procedury celne, tymczasem w pomieszczeniu, do którego zostali zaprowadzeni, funkcjonariusze zmusili ich do podpisywania zdjęć i płyt… Metalliki!
Flea, basista Red Hotów tak skomentował całe zdarzenie:
Zostaliśmy wezwani do gabinetu celników na białoruskim lotnisku, gdzie dano nam do podpisania płyty i zdjęcia Metalliki. Staraliśmy się im wytłumaczyć, że nie jesteśmy Metalliką, ale oni się uparli. Mieli władzę. Cóż, kiedyś zdarzyło nam się grać z Metalliką... Kocham ich, ale nie jestem Robertem Trujillo! - napisał.
Rzeczywiście są aż tak podobni?