Podczas tegorocznego Wakacyjnego Festiwalu Gwiazd w Gdańsku Joanna Brodzik była wręcz oblegana. Kiedy już zakończyła obowiązki służbowe – odciśnięcie dłoni w alei sław, pozowanie do zdjęć – udała się do jednego z lokali. Wpadła tam na Marka Włodarczyka i Macieja Zakościelnego z Kryminalnych, więc przysiadła się do ich stolika i zamówiła białe wino. Kilka godzin spędziła w ich towarzystwie, a następnie, kiedy pojawił się grający w Złotopolskich Bartłomiej Topa, spędziła nieco czasu także na rozmowie z nim. Spotkanie starego kumpla tak ją ucieszyło, że serdecznie go ucałowała.
Zresztą dobry humor nie opuszczał jej przez cały wieczór. Już odciskając dłoń, bawiła się świetnie:
Fakt, który musi teraz przeprosić Brodzik w wyniku przegrania z nią sprawy w sądzie, ani słowa nie napisał o wesołym wieczorze serialowej gwiazdy. Zamiast tego zamieścił wywiad z... kotem Marianem. Przypomnijmy - Brodzik w wywiadzie dla Gazety Wyborczej powiedziała o nieprawdziwych informacjach publikowanych na jej temat przez Fakt:
Nawet gdybym wracała z urodzin kota przyjaciółki i była nagwizdana jak szpadel, to nie ma znaczenia. I nie jest zabronione.
Wypytany przez redakcję Faktu kot Marian prostuje:
Urodziny, owszem, zawsze obchodzę bardzo hucznie, ale jeszcze się nie zdarzyło, aby ktokolwiek wyszedł ode mnie, jak mówi pani Brodzik, „nagwizdany”.
Kot kontynuuje swoją wypowiedź, zaprzeczając, jakoby Brodzik miała być w tym roku jego gościem, ponieważ:
To imprezy z klasą i nie ma na nich miejsca dla „nagwizdanych szpadli”.
Ciekawe, czy i o to Brodzik wytoczy Faktowi proces.