Niektórym ludziom wyraźnie brakuje dystansu do kreowanej przez media rzeczywistości. Traktują gwiazdy jak jakichś bożków, telewizję jak wyrocznię, nie rozumieją że znani ludzie to tylko ludzie. Czasem żałośni i mali, czasem sympatyczni i z klasą. Jak to ludzie. Nie należy ich wielbić i zbyt dużo o nich myśleć. Otrzymaliśmy właśnie osobliwy mail od fanki Edyty Górniak. Publikujemy go ku przestrodze wszystkich - nie bądźcie psychofanami! Przecież to wszystko tylko cyrk.
Byłam fanką Edyty Górniak od 14 lat, ale bardzo się na niej zawiodłam, podobnie jak wielu innych fanów - pisze. W lipcu przyjechałam z Krakowa na jej koncert do Gorzowa Wielkopolskiego, jechałam 10 godzin. Byłam umówiona z dwiema dziewczynami z forum internetowego fanów Edyty, które przyjaźnią się z nią od lat, miałyśmy razem wejść na próbę przed występem. Jednak pani Górniak wysłała swojego fryzjera, aby oświadczył nam, że te dwie dziewczyny mogą wejść, ale ja – nie.
Byłam załamana, czułam się strasznie, płakałam. Później, po koncercie, zaprosiła je do swojego hotelu, do swojego prywatnego apartamentu. Podobna sytuacja miała miejsce podczas Sylwestra 2007 w Krakowie. Umówiła się po kryjomu z wybranymi fanami, zabrała ich do restauracji pod sukiennicami, a reszta z nas marzła z zimna i patrzyła, jak nieliczni wybrańcy piją sobie z nią herbatkę. Edyta prezentuje nam wizerunek kruchej, delikatnej i wrażliwej kobietki, więc wielu ludzi daje się na to nabrać. Umie manipulować ludźmi, bo nie ma innego wyjścia, aby wyjść na swoje.
Dziewczyno - apelujemy o umiar! Przecież to już jest jakieś neopogaństwo, kult jednostki. Czekać na mrozie, patrząc przez szybę na Edytę Górniak pijącą ciepłą herbatkę? Czy ona jest jakimś bożkiem? Przecież to tylko rozkapryszona, niesympatyczna kobieta z ładnym głosem.