Od dawna wiadomo, że politycy Prawa i Sprawiedliwości są w otwartym konflikcie z Komitetem Obrony Demokracji i jego liderem, Mateuszem Kijowskim. Kijowski twierdzi jednak, że to dopiero początek i zapowiada, że prawdopodobnie... trafi w końcu do więzienia. Jego zdaniem próba wrobienia go w aferę pedofilską była inspirowana przez władze.
Dziś prokurator może wszcząć postępowanie przeciwko panu, jeśli tylko będzie chciał, nie zaś wtedy, gdy coś rzeczywiście się wydarzy - ostrzega w wywiadzie dla Onetu. Na razie takie procesy są rzadkie. Nie oskarża się masowo ludzi bez żadnej podstawy. Ale zapewniam pana, takie rzeczy już się dzieją. Sam mam podchody ze strony władzy. Rozumiem to, bo jestem szczególnie narażony.
Choćby ostatnia próba zrobienia ze mnie pedofila. Grupa słabych hakerów starała się udowodnić mi, że posiadałem pornografię dziecięcą. Wyśmiali to wszyscy, łącznie z moimi najbardziej prawicowymi przeciwnikami walczącymi z KOD. Niemniej prokuratura podjęła postępowanie w tej sprawie.
(...) Najbardziej aktywnie sprawę pornografii podnosił w internecie człowiek występujący pod nickiem "Antykomor". Ten facet wcześniej do mnie wydzwaniał, rzucał wyzwiskami, obrażał. Nie mam wątpliwości, że to czysta polityka. (...) Nie groził. Zachowywał się agresywnie i natarczywie. Wypytywał, co robiłem danego dnia, z kim byłem, po co.
Kijowski przyznaje, że żyje w napięciu i poczuciu, że w każdej chwili może zostać wsadzony do więzienia - co uważa za jedno z narzędzi "władzy autorytarnej" PiS-u.
Może wsadzą mnie do więzienia. No i co? Według mnie to realne. W tę stronę to wszystko zmierza. Takie rzeczy będą się działy, dojdzie do prób oskarżania ludzi o różne dziwne rzeczy. Taka jest logika władzy autorytarnej.
Jak myślicie, ma rację, czy panikuje?
Zobacz też: Kijowski: "Moja sytuacja z alimentami nie ma nic wspólnego z KOD. Nie ma powodów, żeby nagle to wyciągać"