W show biznesie tradycją, a nawet obowiązkiem stało się powstrzymywanie efektów starzenia, jak długo się da. Gwiazdy chętnie korzystają ze wsparcia lekarzy medycyny estetycznej, a kiedy zajdzie potrzeba także chirurgów plastycznych. Modnie jednak jest się do tego nie przyznawać. Celebrytki okłamują więc inne kobiety, które nie wyglądają tak dobrze jak one, tłumacząc im, że widać za mało się starają. Czyli źle się odżywiają, nie dbają wystarczająco o "harmonię wewnętrzną", albo co gorsza mają "złe geny".
Te wszystkie problemy można rozwiązać za kilkaset złotych w klinice medycyny estetycznej, jednak o tym celebrytki wolą nie wspominać.
W dzisiejszym Super Expressie 39-letnia Katarzyna Glinka swoją gładką twarz tłumaczy dobrymi genami, zdrową dietą i nawałem obowiązków, związanych z godzeniem pracy z wychowaniem 4-letniego syna. Aktorka przekonuje, że doskonale radzi sobie bez niczyjej pomocy i jeszcze ma dużo czasu na gimnastykę i oczyszczające medytacje.
Myślę, że to zasługa dobrych genów, które odziedziczyłam po mojej mamie. Od kiedy pamiętam, zawsze wyglądała pięknie i młodo. Poza tym bardzo pomaga pozytywne myślenie i dbanie o równowagę w życiu - tłumaczy kobietom, które nie radzą sobie tak dobrze jak ona. Nie będę ukrywać, że dbam o siebie, zdrowo się odżywiając i ćwicząc. Niemalże każdego dnia podejmuję jakąś aktywność - biegam, jeżdżę na rowerze i gram w tenisa. Jestem orędowniczką powiedzenia: "W zdrowym ciele zdrowy duch"! Jednocześnie chcę podkreślić, że najważniejsza jest dla mnie równowaga wewnętrzna i zdrowie. Wygląd nie jest już dla mnie najważniejszy. Życie, macierzyństwo dodają mi skrzydeł, a sport powoduje wydzielanie endorfin.
_
_