Beata Kozidrak od dawna marzy o nakręceniu filmu o swojej karierze. Najwyraźniej pozazdrościła Korze dokumentu Ma nam być pięknie o historii Manaamu, który miał premierę w maju tego roku. W zeszłym roku mąż Beaty, Andrzej Pietras obiecał sfinansować film o jej życiu. Miał być to prezent na przeprosiny za to, że zrobił dziecko ukraińskiej gosposi. Zobacz: Mąż Kozidrak namawia producentów: "Powinien powstać film o Beacie"
Piosenkarka jednak nie dała się na to nabrać, chociaż za kamerą miał stanąć podobno sam Radosław Piwowarski. Uznała, że godność jest jednak ważniejsza i nie wróciła do niewiernego męża. Tydzień temu lubelski sąd orzekł rozwód Pietrasów.
W związku z tym artystka o finansowanie filmu będzie musiała zadbać sama.
Beacie marzy się film dokumentalny o jej karierze. Część zdjęć chciałaby nakręcić podczas trasy promującej jej nową solową płytę. Jesienią, kiedy album ukaże się na rynku, koncerty ruszą pełną parą. Beata wymyśliła, że kamera mogłaby jej towarzyszyć na scenie i za kulisami. W filmie nie zabraknie wypowiedzi jej współpracowników - ujawnia w rozmowie z tygodnikiem Gwiazdy osoba z otoczenia piosenkarki. Wątpliwe jest jednak, by w powstawanie dokumentu zaangażował się Pietras, który przecież miałby wiele do opowiedzenia o historii Bajmu.
Beacie chyba nawet bardziej zależy na tym, by się nie zaangażował. Niestety, wygląda na to, że będzie musiała znosić jego obecność za kulisami przez najbliższe pół roku. Zobacz: Kozidrak musi pracować z mężem jeszcze przez pół roku!
Kozidrak miała nadzieję, że skoro mąż i tak dostanie należne mu pieniądze, to będzie wolał zostać w domu. Jednak pojawienie się kamer za kulisami może okazać się dla niego zbyt kuszące. W końcu Pietras jest przekonany, że sukces zespołu i samej Beaty jest jego wyłączną zasługą.