Kilka dni temu w mediach zrobiło się głośno o nowej decyzji ministra obrony narodowej, Antoniego Macierewicza, który stwierdził, że podczas tegorocznych obchodów rocznicy Powstania Warszawskiego razem z apelem poległych należy odczytać też tzw. apel smoleński. Pomysł Macierewicza wzbudził oburzenie i sprzeciw nie tylko środowisk kombatanckich: wiele osób zauważyło, że łączenie oddawania czci poległym za ojczyznę z tymi, które zginęły w wypadku lotniczym, jest nie na miejscu. Politycy PiS-u tłumaczyli zaś, że i powstańcy, i pasażerowie TU-154M "polegli".
Dzisiaj okazało się, że do odczytania apelu smoleńskiego jednak nie dojdzie. Przedstawiciele kombatantów spotkali się z władzami Warszawy i wspólnie ustalono, że treść apelu powstańczego nie ulegnie zmianie. Zamiast wojskowego, odczyta go wybrany przez kombatantów aktor.
Nam bardzo zależy, żeby wojsko brało udział w tych uroczystościach. Wojsko zawsze było z nami. Ale jeśli jest taka sytuacja, to musieliśmy jakieś wyjście znaleźć - powiedziała Halina Jędrzejewska, wiceprezes Związku Powstańców Warszawskich. Musimy zrobić wszystko, żeby obchody były godne.
Co ciekawe, decyzja o odwołaniu apelu smoleńskiego zostać prawdopodobnie podjęta z uwagi na… Martę Kaczyńską. Córka pary prezydenckiej w felietonie w prorządowym tygodniku wSieci jednoznacznie opowiedziała się przeciwko pomysłom Antoniego Macierewicza. Minister musiał więc zmienić plany.
Wspominanie zasłużonych dla historii Polski zarówno tej dawnej, jak i najnowszej nie powinno się odbywać "przy okazji" obchodzenia rocznic wydarzeń, z którymi nie byli bezpośrednio związani - napisała Kaczyńska. Pamięć historyczna nie znosi chaosu. Bohaterowie każdej z ważnych dat zasługują na to, by mieć własne święto - z uwagi na swoją godność i troskę o dobrą pamięć pokoleń.
Ta sytuacja przypomina zamieszanie wokół filmu o katastrofie w Smoleńsku. Zaledwie trzy tygodnie przed premierą Antoni Krauze ogłosił, że "nie jest jeszcze gotowy". O zaskakującej decyzji reżysera zadecydowała opinia najważniejszego widza.
Przypomnijmy: TYLKO U NAS: Dlaczego przesunięto premierę "Smoleńska"? "Kaczyński zobaczył film i powiedział: To nie było tak"