Marina Łuczenko początkowo daleka była od zachwytu Wojciechem Szczęsnym. Nie miała nawet ochoty umówić się z nim na randkę. Podobno zgodziła się tylko dla świętego spokoju. Opłaciło się. Zakochany piłkarz zapewnił jej wszelkie możliwe luksusy, łącznie z torebkami po kilkadziesiąt tysięcy, kreacjami od projektantów, biżuterią od Tiffany’ego, wystawnym ślubem za milion złotych i podróżą poślubną dookoła świata.
Trudno się dziwić Marinie, że w końcu się w nim zakochała. Nawet wyznała niedawno w Gali, że pojedzie za Wojtkiem na koniec świata, a nawet na Hawaje. Zobacz: "Myślałam sobie: "Ja, Marina, żoną? Do 30-tki SKUPIAM SIĘ NA KARIERZE". Wszystko się zmieniło, gdy spotkałam Wojtka"
Obecnie Marina, po szczęśliwym odzyskaniu głosu, pracuje nad nową płytą. Jak ujawniła w Dzień Dobry TVN, robi do na prośbę fanów, którzy tęsknią za jej twórczością.
Album powstaje w studiu nagraniowym w Londynie. Za wszystko płaci Wojtuś. Wynajął dla żony najlepszych muzyków, aranżerów, dźwiękowców i producentów.
Wojtek wie, jak ważny jest dla niej powrót do muzyki - komentuje w Fakcie znajomy piłkarza. Krążek powstaje w Londynie, gdzie Marina pracuje z najlepszymi nazwiskami w branży.
Podobno koszt płyty ma zamknąć się w 200 tysiącach złotych. Dla Szczęsnego nie jest to wielki wydatek. Zarabia 3 miliony euro rocznie.