Justyna Kowalczyk niewątpliwie należy do najlepszych polskich sportowców. Jej sukcesy okupione są jednak bólem, kontuzjami, wielkimi wyrzeczeniami, rezygnacją z życia osobistego i problemami emocjonalnymi.
Justynie, która regularnie kontaktuje się z fanami za pośrednictwem Facebooka, zdarzało się już zamieszczać zdjęcia kontuzjowanych kończyn, a także zwierzać się z problemów osobistych. Półtora roku temu ujawniła, że zmaga się z depresją, w którą popadła po nieudanym romansie z żonatym dziennikarzem, zakończonym poronieniem.
Na szczęście udało jej się wygrać z chorobą. Ostatnio jednak znów ma kłopoty. Jak ujawniła, prześladuje ją psychofan. Co gorsza, uzbrojony.
Kilka dni temu spod domu moich rodziców w Kasinie Wielkiej policja zabrała oszołoma z nożem - wyznała Kowalczyk w felietonie na extra.sport.pl. Oszołom ów już niejedną noc przespał na pobliskim przystanku autobusowym. Przyjeżdżał z drugiego końca Polski, gdy dowiadywał się, że mogę być z rodziną. Od kilku lat twierdzi, że broni mnie przed szatanem i że moje życie do niego należy. Rzeczy, które wypisywał do mnie na Facebooku, nie nadają się do publikacji. Bałam się go od dawna. Bo nikogo nie boję się tak bardzo jak fanatyków. Nie wiem, czy ingerencja policji coś w sprawie tego natręta zmieni. Choć mam nadzieję.
Na szczęście od kilku lat stalking jest przez polskie prawo uznawany za przestępstwo. Wprawdzie takie procesy mogą ciągnąć się latami, ale już kilku celebrytom udało się uzyskać korzystne wyroki.
Przypomnijmy: Jest wyrok dla psychofana Foremniak!