Monika i Robert Gawlińscy są małżeństwem z prawie 30-letnim stażem. Uchodzą za jedno z najbardziej trwałych związków show biznesu. Jednak, jak wspomina żona muzyka, początki nie były łatwe. W życiu Gawlińskich wydarzyło się bowiem wszystko naraz. Przypadający na początek lat 90. wielki sukces Wilków zbiegł się z czasie z narodzinami dzieci Gawlińskich, i to od razu dwojga - bliźniaków Emanuela i Benjamina.
Monika Gawlińska została w domu z dziećmi, podczas gdy jej mąż promował w trasie nową płytę i praktycznie nie bywał w domu. Mogła sobie tylko wyobrażać, co dzieje się za kulisami jego koncertów.
To był naprawdę trudny moment - wspomina żona lidera Wilków. Nie dość, że musieliśmy sobie radzić jako młodzi rodzice, to także jako młodzi ludzie, nieprzygotowani na tak ogromny sukces zespołu. Wiadomo, jak jest w trasie. Są fanki, atrakcyjne kobiety, byłam zazdrosna i nie umiałam sobie z tym poradzić. Byliśmy dopiero 5 lat po ślubie. Każda dziewczyna jest zazdrosna o faceta, a ja dodatkowo musiałam się nim dzielić z innymi. Wiedziałam, że chcą go pocałować i uścisnąć, zaciskałam zęby i tłumaczyłam sobie, że jest to wpisane w życie muzyka rockowego.
W końcu doszło do tego, że Robert zaczął wracać do domu z imprez w towarzystwie innych kobiet.
Kiedyś nad ranem jedna z dziewczyn przyprowadziła Roberta z imprezy - relacjonuje żona muzyka. Gdy zobaczyłam kobietę w drzwiach, zamurowało mnie. Robert powiedział wtedy: jakbym ciebie nie miał, to chajtnąłbym się z Karoliną.
Monika przełknęła jednak tę i inne przykrości. Nawet zaprzyjaźniła się z fanką męża, mieszkającą obecnie w Los Angeles. To ona właśnie jest "Karoliną z Hollywood" z utworu Baśka.