R. Monroe Czasami, kiedy odwiedzam Obszar II, osbrewuję niezwykłe wydarzenie. Obojętne w jakiej okolicy tej strefy, przebiega zawsze tak samo.Otf3ż pośrf3d normalnej aktywności – gdziekolwiek się ona odbywa – rozlega się odległy Sygnał, przypominający trąby heroldf3w. Wszyscy odbierają go bardzo spokojnie i zaprzestają wszelkich działań i rozmf3w. Jest to sygnał że ON (lub ONI) przemierza Swoje Krf3lestwo.Na Sygnał wszystko, co żyje, kładzie się (miałem wrażenie, że na plecach), wyginając ciało w łuk i eksponując w ten sposf3b podbrzusze (ale nie części intymne). Głowy odwrf3cone są na bok, aby nikt nie widział Go, kiedy przechodzi. Celem wydaje się być tworzenie żywej drogi, po ktf3rej ON podrf3żuje. Słyszałem pogłoski, jakoby czasami wybierał ON kogoś z tego żywego mostu, a istoty takiej nikt już pf3źniej nie widział, ani o niej nie słyszał. Pozycja eksponująca podbrzusza jest wyrazem poddania i całkowitej zależności, jako że ta część ciała jest najbardziej podatna na zranienie. Kiedy ON przechodzi, nikt się nie porusza, nawet nie myśli. Wszystko zamiera w chwilowym bezruchu, całkowicie i bez żadnych wyjątkf3w.Kilkakrotnie; kiedy doświadczałem tego zjawiska, leżałem razem z innymi. W takich chwilach nie powstaje nawet cień pomysłu, by zrobić coś innego. Kiedy ON przechodzi, rozlega się głośna muzyka i doznajesz uczucia rozchodzącej się promieniście potężnej życiowej siły, ktf3rej szczyt jest wysoko ponad JEGO głową a ona cała rozpływa się dopiero gdzieś w mglistej dali. Pamiętam, jak zastanawiałem się kiedyś, co by się ze mną stało, gdyby odkrył ON moją obecność jako chwilowego gościa. Nie byłem pewien czy chciałem się tego dowiedzieć. Ciekawy fragment z tymi trąbami, i padającymi na ziemie ludźmi, gdy ON przychodzi opisanym przez Roberta. Kiedyś mailem tak w fizyku.Gdy pojawiała się obecność to powalało mnie na ziemie. Choć stałem nadal fizycznym