Tegoroczne Mistrzostwa Europy okazały się dla Kuby Błaszczykowskiego wyjątkowo burzliwe. Jeszcze w marcu nie był wcale pewien, czy znajdzie się w reprezentacji. W meczu z Ukrainą wszedł na boisko jako rezerwowy i już po kilku minutach strzelił zwycięskiego gola. Został wtedy bohaterem narodowym, po to, by ćwierćfinale stać się bohaterem tragicznym - po chybionym karnym, który zapewnił Portugalii zwycięstwo.
Powrót do Dortmundu też nie okazał się szczęśliwy. Na powitanie szefowie klubu poinformowali go, że mają w planach kupno Andrego Schuerrlego z Wolfsburga i odesłanie Kuby na ławkę rezerwowych. Polski skrzydłowy uznał, że w takiej sytuacji dalsze pozostawanie w klubie nie ma sensu.
Na szczęście, jak donosi Fakt, nie będzie musiał zamartwiać się wizją bezrobocia.
Otrzymał już dwie poważne oferty z hiszpańskiej Premiera Division. Jednak, zdaniem dziennikarzy sportowych, nie wybierze żadnej z nich.
Walka o Kubę powinna się rozegrać między działaczami VfL Wolfsburg a Liverpoolu - pisze tabloid. Największe szanse zakontraktowania skrzydłowego reprezentacji Polski mają szefowie niemieckiego klubu, z którymi boczny pomocnik jest już po słowie. O Polaka stara się jednak również Juergen Klopp, trener Liverpoolu, który prowadził go w Borussi. Wiele wskazuje jednak na to, że Błaszczykowski zostanie jednak w Niemczech, gdzie ma wyrobioną markę.
Menedżer piłkarza do zamieszania wokół niego podchodzi bez nerwów.
_**To miłe, że Kuba dalej wzbudza tak duże zainteresowanie przedstawicieli wielkich klubów**_ - komentuje Wolfgang Voege. Na razie jest jeszcze z Polsce na urlopie, a w Dortmundzie pojawi się pod koniec lipca. Decyzja w sprawie jego przyszłości zapadnie najprawdopodobniej w sierpniu.
_
_