Od tygodnia atmosfera w Niemczech jest coraz bardziej napięta: najpierw 17-letni Afgańczyk zaatakował siekierą pasażerów pociągu, potem w monachijskim centrum handlowym doszło do zamachu, w którym zginęło 9 osób, a pozostałych kilkanaście zostało rannych. Wczoraj do mediów dotarły zaś informacje o morderstwie ciężarnej Polki w miejscowości Reutlingen niedaleko Stuttgartu.
Przypomnijmy: Syryjski uchodźca zabił maczetą ciężarną Polkę!
Chociaż niemiecka policja nie wszystkie zdarzenia kwalifikuje jako zamachy terrorystyczne, wszyscy sprawcy pochodzą z krajów Bliskiego Wschodu, co przywołało pytania o liberalną politykę emigracyjną. Wczoraj późnym wieczorem w miejscowości Ansbach doszło do kolejnego ataku: 27-letni Syryjczyk zdetonował ładunek wybuchowy przed miejscową restauracją. Mężczyzna zginął na miejscu, 12 osób zostało rannych.
Okazało się, że w plecaku zamachowca znajdowało się więcej ładunków wybuchowych, które mogły zabić zdecydowanie więcej osób, które uczestniczyły w miejscowym festiwalu muzycznym. Niemiecka policja podała też, że 27-letni Syryjczyk... dwa lata temu złożył wniosek o azyl w Niemczech. Nie deportowano go, bo władze uznają takie postępowanie za niehumanitarne.
Tylko sprawcy poważnych przestępstw, takich jak morderstwo czy gwałt, są deportowani - powiedział szef MSW Bawarii Joachim Herrmann. Nie można wykluczyć, że mężczyzna miał powiązania z islamskim terroryzmem, ale to tylko jeden z wątków śledztwa. Dopiero po zbadaniu tych związków będzie można ostatecznie ustalić, czy był to akt islamskiego terroru.
Na razie wiadomo, że Syryjczyk dwukrotnie próbował popełnić samobójstwo i był leczony w klinice psychiatrycznej. Mimo to niemieckie władze stwierdziły, że nie stwarza zagrożenia.