Aplikacja Pokemon Go jest prawdziwym hitem ostatnich kilkunastu dni. Szaleństwo, jakie ogarnęło świat, jest nieporównywalne z niczym innym: użytkownicy łapią Pokemony na swoich osiedlach, w lasach, a nawet w... Muzeum Holokaustu. Przypomnijmy: Pracownicy Muzeum Holokaustu apelują, żeby nie grać tam w "Pokemon Go"!
Nie trzeba było więc długo czekać aż pojawią się osoby, które w aplikacji Pokemon Go znalazły pomysł na biznes i teraz chcą zarobić na fali popularności gry.
W Stanach już powstają specjalne kafejki, tzw. pokestopy, w których można odpocząć i posilić się w trakcie gonitwy za Pokemonami.
Modę postanowiła wykorzystać również przedsiębiorcza nauczycielka z Londynu.
Sophia Pedraza rzuciła pracę w szkole, żeby zostać profesjonalną "pokemonistką". Plan na biznes jest prosty: Pedraza przeczesuje miasto i wyłapuje Pokemony, a następnie sprzedaje swoje konta na eBayu. Ceny wahają się w zależności od zebranych postaci. Od 50 funtów za najbardziej pospolite, aż do kilku tysięcy na najrzadsze okazy z mnóstwem punktów siły bojowej.
Ostatnie konto udało jej się sprzedać za... 7300 funtów, czyli ponad 37 tysięcy złotych.
Jako nauczycielka matematyki, angielskiego i muzyki Sophia zarabiała "zaledwie" 2000 funtów.
Są dni, kiedy spędzam w pracy 18 godzin, ponieważ gram nawet gdy wychodzę gdzieś ze znajomymi. Moja mama myśli, że zwariowałam, ale ja nie widzę w tym nic złego. To łatwy zarobek - przekonuje.
Sophia nie jest pierwszą osobą, która wpadła na ten pomysł. Wcześniej pracę rzucił Tom Currie, barman z Nowej Zelandii. On też twierdzi, że odnalazł swoje powołanie.
Co sądzicie o takim pomyśle na biznes?