Anita Lipnicka i John Porter rozstali się w czerwcu zeszłego roku. Jeszcze przed oficjalnym ogłoszeniem rozstania, Porter zamieścił na Facebooku wypis, w którym ogłosił, że jest wolny i do wzięcia. Z czasem wyszło na jaw, że muzyk zostawił Anitę w samym środku jej dramatycznej walki z nowotworem ślinianki. Jak wyznała pół roku później, dużo wtedy myślała o śmierci.
Odejście partnera z pewnością nie poprawiło sytuacji. Zwłaszcza że Porter zaraz po rozstaniu zajął się imprezowaniem i udawał rówieśnika młodszego o 27 lat Nergala. Szybko znalazł też nową dziewczynę. Jego nową "muzą" jest malarka Alicja Domańska. Obecnie jeżdżą po całym kraju ze swoim muzyczno-malarskim widowiskiem Alice Left Wonderland. Polega ono na tym, że Porter gra, zaś Domańska rozstawia sztalugi i maluje do jego muzyki. Podobno towarzyszą temu wielkie emocje.
Anicie, która liczyła na to, że Porter będzie jednak ciut mocniej przeżywał zakończenie ich dwunastoletniego związku, zrobiło się przykro. Przypomnijmy: Lipnicka jest wściekła na Nergala. "Baluje z Porterem niczym nastolatek"
Z czasem jednak złe emocje minęły. Pozytywna diagnoza lekarska też poprawiła Lipnickiej humor. Jak niedawno zapewnił jej brat, jest już całkowicie zdrowa i z entuzjazmem planuje nowe projekty. Z tego szczęścia pogodziła się nawet z byłym partnerem.
Zadedykowała mu utwór Ptasiek, będący podziękowaniem za wspólnie spędzone lata. Jednak o powrót do wspólnego życia jest podobno wykluczony.
Gdziekolwiek jesteś dziś, twoja iskra się we mnie tli - wyznaje w piosence. Gdziekolwiek jesteś, wiedz, w moich żyłach wrze twoja krew.
Jest teraz silną kobietą, która dziękuje Johnowi za to, że kiedyś zamienił ją z podlotka w dojrzałą artystkę - mówi w Fakcie jej znajoma.