Wczoraj wieczorem mężczyzna spacerujący nad brzegiem Warty w podpoznańskiej miejscowości Czerwonak zobaczył unoszące się na wodzie ciało. Natychmiast zawiadomił policję, której funkcjonariusze wstępnie i nieoficjalnie założyli, że są to zwłoki zaginionej w listopadzie ubiegłego roku 26-letniej Ewy Tylman.
Ciało znalezione zostało około 12 kilometrów od mostu Św. Rocha w Poznaniu, gdzie kobieta widziana była ostatni raz. Teren ten był przeszukiwany, jednak, jak podejrzewają śledczy, dopiero przepływające tamtędy w ostatnich dniach duże barki wzburzyły rzekę na tyle, że możliwe było odnalezienie zwłok.
Przed chwilą w poznańskiej prokuraturze odbyła się długo wyczekiwana konferencja prasowa. Śledczy stwierdzili, że "z dużą dozą prawdopodobieństwa" powiedzieć można, że ciało znalezione wczoraj w Warcie to Ewa Tylman.
Można stwierdzić z dużą dozą prawdopodobieństwa, że jest to ciało Ewy Tylman - przyznał przedstawiciel prokuratury. Od wczesnych godzin porannych trwała sekcja zwłok. Ustalenia są następujące: nie udało się ustalić przyczyny zgonu. Nie udało się ze względu na to, iż ciało znajdowało się w stanie zaawansowanego gnicia, zarówno ciała, jak i narządów wewnętrznych. Odzienie, które znajdowało się na ciele osoby płci żeńskiej ujawnionej wczorajszego dnia wskazuje, że odpowiada ta odzież tej, w którą była ubrana Ewa Tylman w dniu zaginięcia. Ujawniono kartę płatniczą w odzieży, która wystawiona jest na nazwisko Tylman Ewa.
Jak dodał prokurator, "wdrożono dalsze czynności", które pozwolą ustalić tożsamość znalezionego ciała.
_Musimy się uzbroić w cierpliwość, ale mogę państwa zapewnić, że będzie to uczynione niezwłocznie._
Chodzi przede wszystkim o badania DNA, ale także o toksykologię i inne, specjalistyczne badania. Nie wiadomo jeszcze, czy możliwe będzie ustalenie prawdopodobnej przyczyny śmierci.
Przypomnijmy, że Adam Z., kolega kobiety z pracy, który widział ją żywą jako ostatni, czeka w areszcie na proces. Postawiono mu zarzut zabójstwa z zamiarem ewentualnym.