Adam Grycan, znany w show biznesie z bycia mężem Marty i ojcem trzech dorodnych córek, nie sprawiał dotąd wrażenia szczególnie stanowczego mężczyzny. Wydawało się raczej, że ulega żonie we wszystkim, a także popiera jej pomysł, by córki zamiast przyłożyć się do nauki, marzyły o karierze celebrytek.
Grycanki szybko przekonały się, jak ulotna jest to kariera. Po tym, gdy wyszło na jaw, że nie są wcale spadkobierczyniami lodowej fortuny Grycanów, a właściciel firmy stanowczo się od nich odciął, porównanie z Kardashiankami straciło sens.
Wkrótce potem wyszło na jaw, że bogactwo, którym chętnie epatowały, jest w większości na kredyt, a Marta ma kłopoty z komornikiem, który miał zlicytować jej zadłużoną kawiarnię. Jej mąż, Adam Grycan w ostatniej chwili zdążył zapożyczyć się u bogatych znajomych i uratować ją od kompromitacji.
Od tamtej pory stracił jednak serce do medialnego lansu żony i córek. Jak donosi Fakt, gdy poinformowały go o swoich planach wielkiego powrotu do show biznesu, nie pozwolił im na to. Musiał być naprawdę zdeterminowany.
Adam stwierdził, że lans żony i córek przeszkadza mu w interesach. Uznał, że potencjalni wspólnicy nie patrzą na niego poważnie - ujawnia informator tabloidu. Jego zdaniem trzeba było więc to ukrócić. Marta kochała być na językach. Gdy czyta stare artykuły na swój temat, w jej oku kręci się łezka. Życie w luksusie bez opowiadania o tym innym już tak nie smakuje.
Podobno jest tak zdesperowana, że zaproponowała nawet mężowi, że będzie chodziła na bankiety sama, bez córek, ale nawet na to się nie zgodził.