Alicja Bachleda Curuś i Colin Farrell poznali się 7 lat temu na planie filmu Ondine. Irlandzki aktor był wtedy wprawdzie w związku z Emmą Forrest, ale Alicja ujęła go swoim wyznaniem, że "chce go przelecieć".
Od razu rzucił dla niej partnerkę i zostali oficjalną parą. Bachleda Curuś szybko zaszła w ciążę, jednak wkrótce po narodzinach syna jej drogi z Colinem sięrozeszły.
Pozostają jednak nadal w dobrych relacjach i dzielą się opieką nad Henrym Tadeuszem. Farrell płaci Alicji alimenty na syna w wysokości 33 tysięcy dolarów, czyli około 130 tysięcy złotych miesięcznie.
Uważa podobno, że tak wysoka kwota upoważnia go do ingerowania w jej życie osobiste. Kilka lat temu zagroził jej, że jeśli znajdzie sobie nowego mężczyznę, to obetnie jej alimenty. Ostatnio złagodził ponoć stanowisko i pozwolił byłej dziewczynie na nowy związek. Byle nie w Polsce.
Colin zapewnił Alicję, że nie będzie miał nic przeciwko temu, jeśli zacznie układać sobie życie u boku innego mężczyzny. W takiej sytuacji wciąż będzie łożył na syna - ujawnia osoba z otoczenia pary w rozmowie z Faktem. Zaniepokoiło go jednak, że Alicja kupiła apartament w Krakowie, a on chce być blisko syna i nie życzy sobie, by wróciła do Polski na stałe.
Alicja, która ostatnio więcej grywa w Polsce niż w Stanach Zjednoczonych, z pewnością nie jest tym zachwycona.